Sunday 12 June 2016

Frankowicze


A Short Story

Anno domini 2006. Kosiłem pole od rana, a było już południe. Nikt mi nie kazał kosić. Byłem sterany i lało się ze mnie jak z górskiej skały. Nagle z wielkim hukiem wtoczył się na szczyt autobus barwy czerwono aksamitnej, pełen wesołych ludzi. Słyszałem ten autobus od kwadransa, gdy z mozołem wspinał się po asfaltowej ścieżce. Odwróciłem się do nich plecami, bo nie kryłem, przeszkadzali mi w robocie. Jak na złość, a raczej w reakcji na moją niespodziewaną suwerenność, zatrzymali się przy moim polu. Wylęgli z autobusu, przeciągając się i pokrzykując. Powoli, udając, że właściwie chodzą bez celu, przybliżyli się do mnie niemal wszyscy.
- Hej, panie dzieju - odezwała się dziarska dziewczyna w mini spódniczce.
- Witamy dobrodzieju - zagadnął szczupły mężczyzna o wąskiej głowie - jestem Asman. 
Przedstawił się po czym uderzył ręką po kieszeni.
- Jak tu pięknie i jaka piękna pogoda - zachwyciła się kobieta o różowej twarzy i z różowym kapeluszem na głowie - ja bym chciała tak żyć. Skoszona łąka, upały, widok na niebo.
- Hi hi hi - zachichotał niski pan koło trzydziestki - Już cię widzę. Już byś miała dość. Nie ma jak centrum metropolii Mokotów, zaufaj mi  - co mówiąc, uszczypnął różową w pośladek. Becia, bo tak jej było na imię, machnęła ręką w jego kierunku, jakby odganiała muchę, nie robiąc jej przy tym większej krzywdy.

Stałem z kosą i zrozumiałem, że to jest inwazja. Nie dadzą mi spokoju, co najmniej do zmroku.
- Welcome - powiedziałem, nie ściągając przy tym żółtej czapki - Państwo, rozumiem, jesteście inwestorami giełdowymi...?
- Jedziemy na protest i zabieramy pana ze sobą - powiedział poważnie Asman, na co pozostali zareagowali mocnym, lekko napiętym śmiechem.
- Nie nie - zaprzeczyła dziarska Agawa - Jesteśmy tu przypadkiem i chcieliśmy rozprostować kości.
- Ależ ja mówię poważnie - zaprzeczył Asman - Udział w proteście to pana obowiązek. Jesteśmy braćmi, jedziemy na tym samym wózku.
- Może kawy? - zapytałem.
- A chętnie - odparł grubawy kierowca, który pomimo upału wyglądał na niezmęczonego - Ostatnio piję kawę nawet w upał - machnął potężnym pękiem kluczy i oblizał się po wargach.
Pozostali również wyrazili ochotę na poczęstunek. Nikt nikogo nie zmuszał, każdy się z każdym zgadzał, każdy każdego kochał, co wydało mi się podejrzane. Chwilę potem wszyscy siedzieli lub leżeli na mojej werandzie, popijając kawę, piwo, paląc papierosy, stygnąc w przyjemnym, chłodnym cieniu. Atmosfera się rozluźniła do tego stopnia, że każdy położył na stole swoje pokerowe karty jeszcze przed rozdaniem. Ptaki śpiewały w oddali, a las przyjemnie szumiał.
- Rzecz w tym - prawił Asman - że to kredyty w złotych narażone są na ryzyko kursowe. Przy długotrwałym osłabieniu naszej waluty do euro i franka, grożą nam wyższe stopy procentowe oferowane w złotych. Żeby Polska spełniła wymogi wejścia do strefy euro, potrzebne są kursy sprzed 2000 roku, czyli kursy mają spadać w dół, a nie rosnąć.
- Dokładnie - wtórowała mu mała, piegowata Elza o szerokich ramionach - Argumenty, że takie decyzje są w naszym interesie są, delikatnie mówiąc, chybione i skierowane do ignorantów.
- A jakże - sapnął Juzemon, partner Beci - Najbardziej oburzający jest argument, że kurs  franka oraz jego stopy procentowe mogą wzrosnąć. Czy nie może wzrosnąć również inflacja, czyli WIBOR? A wartość zarobków w złotówkach nie może spaść?
Asman zrobił gest ręką w kierunku niewiadomym i w niewiadomym celu. Po czym kontynuował :
- Na ograniczeniu kredytów walutowych stracą potencjalni klienci. Choć zmniejszy się nieco ryzyko związane ze spłata kredytów. Jednak dla nas takie ograniczenie oznacza tylko jedno: mianowicie iż kredyt, który uzyskamy, będzie droższy.
Pogładził się po gładkiej skórze na brodzie i wyzywająco rozglądnął po twarzach naokoło. Zobaczył w nich ufność i pełne zrozumienie sytuacji.
- Bardzo mi miło, że KNB uznała mnie za idiotkę - krzywo uśmiechnęła się bystra Kasia z Poznania, która trzymała w ręku bukiet zrobiony z chwastów polnych. Nigdy takiego nie robiła i nigdy jeszcze takiego nie trzymała - nie jestem świadoma ryzyka i odpowiedzialności za wzięcie kredytu. Czekam, aż przyślą mi kogoś, kto przeprowadzi mnie przez ulicę...
Przy stole zrobiło się nagle wesoło, a Becia, której twarz od piwa była jeszcze różowsza, dostała ataku śmiechu. Nie można było jej powstrzymać, a raczej jej śmiech zaczął zarażać kolejnych dyskutantów. Podniosła spódnicę i pokazała różowe majteczki. Na majteczkach było różowe serduszko na różowym tle.
- Ryzyko kursowe każdy ocenia sam. To są nasze pieniądze! - wrzasnął wesoło nijaki długowłosy szatyn, na kolanach którego siedziała Agawa. Był zapatrzony w majteczki Beci.
- Na pohybel! - krzyknęła Agawa - Żadnych regulacji! 
Kierowca, którego twarz zrobiła się czerwona, powiedział zatroskanym głosem :
- Znowu banki chcą wydymać biednych i uczciwych.
- Wszelkie regulacje są zamachem na wolność. Dlaczego instytucje traktują ludzi jako istoty nierozumne w imię wielkich interesów?! - krzyczał Alojzy, który przyjechał bez żony. Miał zeza i świeży doktorat z teorii gier.
Rebus miał już kolejny kredyt. Dwa poprzednie spłacił z zyskiem, pomimo przestróg z banku, ze za kredyt walutowy zapłaci więcej:
- Protest! Proponuję z butelkami i oponami na sejm, oni tylko tego słuchają! - krzyknął, po czym się wycofał zrobić siku.

- No już nie może być żadnych przekrętów - Powiedział ciszej  i poważniej Asman. Na ton jego głosu reszta nastawiła uszu i przygasiła wesołość. - Każdy bank ma prawo do prowadzenia polityki kredytowej takiej, jaka mu się podoba.  Jeśli państwo będzie dopłacać do mojego kredytu, to zgadzam się na ingerowanie w te sprawy. jeśli ja sam swoją ciężką pracą będę spłacać kredyt, to ja i tylko ja będę decydował gdzie i na jakich warunkach chcę go wziąć.
Agawa poruszyła głową nieustępliwie:
- Jestem przekonana, że wielu działaczy ZBP i KNB ma kredyty we frankach.
- A moim zdaniem, taka regulacja jest niezgodna z konstytucją - rzuciła sennym głosem Becia. W jej głosie można było usłyszeć nutę znużenia.
Ktoś wpadł na pomysł, by zagrać w badmintona. Rozbiegło się towarzystwo aż pod las, wrzeszcząc przy tym tak, że najstarsze drzewa nie pamiętają - od czasu, jak przetoczyła się przez wzgórza Armia Czerwona, paląc stodoły i gwałcąc kobiety.

Zmierzchało. Siedziałem sam na werandzie, po której walały się brudne papiery, przewrócone szklanki i zapetowane pety. Opuścili mnie frankowicze, nie dziękując za gościnę. Następnego dnia znów muszę kosić, a tu jeszcze burdel do uprzątnięcia - pomyślałem i poszedłem spać. W nocy przyśniło mi się, że ich wszystkich zarżnąłem kosą, jakbym kosił pokrzywy. A potem pojawiło się olbrzymie światło w górze i głos zagrzmiał : “zarżnięcie kilku terrorystów nie zmieni nurtu losu. Koryto rzeki jest przesądzone, a na morzu jest łódka przeznaczona tylko dla ciebie”.
- Ja pierdolę - ocknąłem się w środku nocy - To chyba przez ten upał.

Anno domini 2016. Leżę sobie na plaży w Monako i zgadnijcie. Przyjechał autobus pełen protestujących z Polski, pragnących zamanifestować pod wielkim kasynem. Póki co, pragnęli obmyć swoje ciała w morzu, dlatego rozłożyli się wokół mnie ze swoimi transparentami. Nie wiedząc kim jestem, nie kryli swojej wobec mnie wrogości.
- Popatrz - mówi Klara z wielkimi binoklami - On też chyba jest banksterem. Bo nie chce się z nami zaprzyjaźnić.
- Daj spokój - zagaił Bociek, łysiejący od tyłu i o dziwo na rękach - na Sorosa nie wygląda.
- Buchachacha! - krzyknęła Franka po trzech fakultetach - Wygląda, jakby nie wiedział, co to spread.
- No to może zapytajmy...hello mister pardon, do you CIRP, est-ce que do you SWAP? - nie kryła rozbawienia Klara.
 - Czy my przypadkiem nie przjeżdżaliśmy przez Szwap? - zastanowiła się głośno grubsza kobieta o twarzy nastolatki.
- Nie - machnęła ręką Franka - to był Bazyl.
- Jaki Bazyl?! - oburzył się zestresowany Hajduk - Przejeżdżaliśmy przez Szwab jak nic, sam widziałem.
Leżałem pod kocem, ponieważ tak się leży na plaży w Monako. Spod koca wystawała mi ręka, gdy sięgałem od czasu do czasu po filiżankę z gorącą kawą.  Wraz z upływem czasu (nie mogłem uwierzyć własnym zamkniętym oczom) ci ludzie zaczęli odkrywać swoje pokerowe karty, jakby mnie tam w ogóle nie było. Pół kilometra od wielkiego kasyna.

Bociek wyciągnął skręta, zaciągnął się tytoniem i rozmarzył - Pamiętacie, jak kupiliśmy wtedy całe osiedle? Ach. My, z jednego roku, władamy całym osiedlem. W całym mieście poszybowały ceny mieszkań, a frajerzy musieli uciekać z Polski, bo ich nie było stać. Piękne czasy...
Gruba Becia, cały czas odganiając się od much, westchnęła :
- Och.
Wcale jej nie było do sentymentów. Nie płaciła już kolejnej raty, a do spłaty po ośmiu latach wciąż jeszcze miała 323.507,08 złotych. Klara zmarszczyła brwi i usta:
- No tak, ale to my kupowaliśmy po najwyższych cenach.
Hajduk nie krył oburzenia :
- W Wyborczej obiecywali dalsze wzrosty. Któż mógł przewidzieć. Na Expanderze też mięli dobre prognozy. Kupiłem pięć mieszkań, miałem je sprzedać z zyskiem tym wracającym z emigracji.
- I cały plan wziął w łeb - wtrącił mały facecik o twarzy Belki, który wachlował się  zdechłym nietoperzem - To my mięliśmy dymać, a to dymanie się oddala w czasie. Całą nadzieja w PISie, że zaczną dymać podatników, na nasz koszt.
- Bo my tacy biedni! - wybuchnęła śmiechem Franka.
- A mamy się z czego cieszyć? - obruszyła się Becia - Spójrzcie realnie. Nasze domy wietrzeją. Jak już będziemy właścicielami, to czeka nas remont generalny. Odsetek prawie nie ma, tak jak mi tłumaczyli w banku, bo wiedzieli, że nadejdzie czas ujemnych stóp procentowych, lecz one się dodają i są dodatnie. Ale czemu wciąż mamy tyle do spłacenia? Mnie już nie stać na raty. Przestałam płacić. To ja czuję się dymana, i do tego analnie.
Belka spojrzał na szeroki, apetyczny tyłek Beci. Czemu nie - pomyślał sobie - pachnie ładnie, jest po rozwodzie i nie ma kasy. Poza tym czuje się dymana, więc co za różnica...?
Przybliżył się do niej i uśmiechnął złowrogo, niczym Belka. Becia szybko zareagowała na podświadomą groźbę, choć nie bardzo rozumiała te wszystkie instynkty, które się w niej pojawiały i znikały bez wytłumaczenia i powodu. Rozłożyła uda i dała się kolejny raz w życiu wydymać. Tak przy wszystkich.
Franek był przystojnym brunetem o nieprzeniknionym spojrzeniu, grubych wargach i pomarańczowym swetru. Siedział i patrzał w morze, można by rzec, tępo. Jednak zamiast brać udział w konwersacji, spoglądał raz po raz na koc, pod którym leżałem i coś planował. Na dźwięk słowa "dymanie", wyrwało mu się mimochodem:
- Jużci. To my mieliśmy dymać. Po to studiowaliśmy stosunki międzynarodowe i międzyludzkie. Ekonomię behawioralną i wahania koniunkturalne, konkurencję doskonałą - niedoskonałą, czy jak tam. I angielski. Mięliśmy być klasą królującą. I co? Jeździmy jak cyganie z koncertami, w nadziei, że ktoś odczaruje los. Ja też mam wrażenie, że ktoś na dyma, i to dyma hard.
Słowo "hard" wymówił, jakby pierwszy raz wymawiał w życiu “dymać hard”. Zresztą zaraz potem zaczął głęboko się zastanawiać, czy nie powinien był użyć zwrotu “fuck hard”. A może “fuck over hard”? Nieee....dymać hard. Jak nic.
- Franek, kto nas dyma hard? - zapytał  Bociek z miną, jakby nigdy o nic nie pytał Franka, jakby nigdy nikogo o nic nie pytał. Podrapał się przy tym po łysiejących łokciach, a miał twarz neandertalczyka, tylko stres wyrył na niej swoje XXI-wieczne megality.
- To jest skomplikowana sprawa - odpowiedział tonem mędrca - więc wam nie będę tłumaczył.
Jego ton podziałał jak prąd na wszystkich rozłożonych na plaży. Becia przestała wycierać uda, ja wystawiłem drugą rękę spod koca, Ludwika wróciła ociekająca z morza, Belka zapetował peta, Franka przestała dłubać w nosie, wszyscy otoczyli Franka, a Klara to nawet podparła się pod boki, jakby chciała mu zakur*%ić.
-No mów, czego my nie wiemy - zapodał Bociek.
-Gadaj, a nie łżyj - wtórował Belka.
- Ja chyba zrozumiem - zajawiła podstępnie Becia.
- Pamiętacie - rozpoczął z wolna Franek - jak prezes nam tłumaczył, że nasze kredyty są trochę ryzykowne, ale na naszą korzyść?
- No tak - rzekła zniecierpliwona Franka - no i?
- Otóż potem dodał, że “według wszelkiego rachunku prawdopodobieństwa” - dołożył Franek, jakby dawał wszystkim obecnym klucz do sejfu, który nagle się rozpłynął. Nastało chwilowe milczenie.
- I? - krzyknęła Franka.
- I co? - dołożył Belka.
- Otóż to, że... - powiedział Franek i nagle złapał się za serce. Przewrócił się i zaczął się wić. Twarz stała się sina, włosy mu odpadły, nogami zaczął kopać w monakijski piasek. Zawsze wierzył, że umrze w sanatorium, otoczony dziewiętnastolatkami. Wierzył, że jego spryt i inteligencja, habilitacja z ekonomii, magisterium z prawa oraz język angielski zapewnią mu nieskończoną ilość dziewiętnastolatek po wsze czasy, z klasy tych niewtajemniczonych klas. Jednak serce zaatakowało, gdyż miało dość tej ściemy. Miało być dymanie i prosperity, a był stres i odgrywanie roli ofiary. Serce powiedziało - o dziwo -“niet”, choć Franek znał tylko angielski. Serce wiedziało, że francuskie “no” znaczy po polsku coś jakby “tak”.

Stali nad trupem Franka. Franka nie miała w oczach łez, tylko piasek, bo uparcie tarła oczy z niedowierzania.
- Jazda - nagle krzyknęła - Jedziemy robić manifę.
 Zapakowali się do autokaru i odjechali. Zostałem sam, ja i umarły Franek. Zostawili trupa koło mnie, a wraz z trupem - winę. Muszę się teraz własnym sprytem stąd wymiksować. Wyciągnąłem spod koca netbooka i zabookowalem flight do Georgii. Chciałem dokonać głębokiej analizy sytuacji, gdyż poczułem zagrożenie, a zagrożenie to potężny motyw. Potrafi przenościć góry i budować piaski. Motif po francusku to również powód do zbrodni. Takiej zbrodni, że wszyscy spojrzą z pytaniem w oczach : jaka jest największa zbrodnia? Świadoma mądrość, czy nieświadomy brak dostateczności umysłowej? Gdzie jest granica odpowiedzialności za własne wstawanie rano, za własne koktajlowanie trunków, gdzie jest świeżość bryzy, kto chodzi z kotem na spacer, gdy kot wrzeszczy : wy hultaje! - miotając przy tym pirotechnicznie ogonem. Jaka jest lekcja finału w postaci uśmiechu : tak, rozumiem. Podpisuję. Jestem wtajemniczony. Bierzemy się do roboty, albowiem podpis to nie jest przecięcie taśmy w alternatywach, podpis to zaledwie pierwszy łyk mleka o poranku, pierwszego dnia pracy, której podjęliśmy się na trzydzieści lat.
Wylądował dron, chwilę potem byłem w Gruzji, w monastyrze Cminda Sameba z widokiem na wielką górę.

Tam pośród gwałtownej nocnej burzy zapadłem w głęboki sen, a raczej koszmar. Przyśnili mi się finansowi terroryści. Pożyczając nisko oprocentowaną walutę, doprowadzili do jej osłabienia oraz umocnienia walut, w których zarabiali. Z pożyczonym papierem rzucili się do wykupywania ziemi i betonu, podnosząc ceny wszystkiego, w tym ołówków. Gdy jednak przestali kupować, na walutach nastąpił zwrot : sprzedawane przez nich waluty potaniały, a kupowany frank zaczął drożeć.
Są dwa rodzaje pisania : piszesz po alkoholu, a potem korygujesz na trzeźwo. Albo piszesz na trzeźwo, a potem korygujesz po alkoholu.
Są też dwa rodzaje snów : budzisz się i uśmiechasz. Albo budzisz się z ochotą, by zagrać przeciwko finansowym terrorystom. Na siłę franka, na słabość złotówki i akt finalny tej historii : masowe licytacje komornicze, które odbiją się zębem w dół na cenach nieruchomości.

Monday 24 August 2015

Monster Monday


Normally, I look forward to big days and volatility. This time however, the market has become too big to trade, at least for me. Last Friday, I was trading 30 point retracements. On Monday, deal with 300 point reactions!
Of course, opportunity is there, so is the risk. If my stop loss size was 15 pips last time, why should I risk 100 points today? Risk aversion. Not only because of the size of the market, but mainly because of my broker's trading platform.
My spread betting broker was not reliable, although I am not complaining (it should  be expected on such days). I don’t remember day trading this kind of market range-wise, maybe except for the flash crash day in 2010.
At the opening, the DJIA was ‘unavailable’ for trading. Later, initially, the price was not tracking the market fluently anyway, only jumping by 20 or 30 points every 10 seconds. I decided not to take any of my setups.The additional risk was that my stop loss order would not be executed without negative slippage, or if I decided to close the trade, I couldn’t tell then if the market would be available for trading, or for how long unavailable!
But I was watching out of curiosity. At some point I decided to make a small scalp, but I had a lucky requote - the trade would go 50 points against me (I had no stop or profit orders in place). A few minutes later, I tried again and I got a fill. I placed the stop loss at break-even when the price was in my favour by 30 pips. Unfortunately, it got back to my opening level and I was out of position. I wanted only a “small” 100 pip scalp on a big day and thought that 30 pip distance would be safe for break-even exit order.
The market did go more than 100 pips higher from there, then reversed. I was ready to enter at the close of the second reaction candle, almost 300 points off peak (last reaction size was 300 points). I was ready and right to enter there....but my broker was not ready and the DJIA was "unavailable for trading", only later, 60 points higher, so I gave it up.
The market’s range got narrower, but it soon moved up again into fresh territory: while it was accelerating, I placed a trade and luckily got filled. It went against me by 6 pips only, I set the stop loss at break-even when the trade moved 30 points into positive territory. This time the price didn’t look back. My target was 100 points, but also I knew that each peak was coincidental with the 5m candle close, So I made sure I exited two seconds before the candle closed. Profit of 103 pips in 3.5 minutes.
What’s next for the Dow? This monster Monday is looking like a big reversal Monday, I doubt the market goes any lower. However, it is the biggest correction since 2011, so it may last a bit longer. Is it the end of the Bull? Of course not...I mean it is too early to tell that the Bear has begun. I am certain though that the volatility can only decrease from here!


Tuesday 17 March 2015

Adam Michnik - pedofil i morderca dzieci


Internet aż się świeci od bombek na wiecznie zielonej michnikowej choince.
Dysydent i intelektualista. Redaktor naczelny. 
Syn żydokomunistycznego aparatczyka, wroga Polski, i brat żydokomunistycznego zbrodniarza. 
Jąkający się grubas o aspołecznym spojrzeniu i tłustych kłakach. 
Drukuje pseudointelektualne wywody pedofila Cohn-Bendita. 
 Sympatyzuje z żydowskim finansowym oszustem M. Chodorkowskim, popiera żydobanderowski rząd Ukrainy i nielegalne obalenie demokratycznie wybranego prezydenta Ukrainy.
Podżega do wojny, nazywając słowiańskiego bohatera Putina drugim Hitlerem, zresztą nic w tym oryginalnego, to samo bowiem czynią inni członkowie diaspory - Soros, Balcerowicz, Kaczyński.
Syjoniści wszystkich krajów łączcie się! Komintern nie umarł, Komintern wciąż żywy!
Eseista. Autorytet moralny. Patriotyzm jest jak rasizm. Sumienie Polski.


Z wyników wyszukiwarki czytamy o pedofilskich zapędach Adasia. Artykuł o rzekomych morderstwach popełnionych przez Adama Michnika znajduje się już na pierwszej stronie google.pl, oraz u samej góry drugiej strony wyników na google.co.uk.
Osobiście uważam, że Adam Michnik nie może dać się zaszczuć. On jest polski bohater narodowy. 
Powinien zaprosić brata Stefana do Polski, by ten sam oczyścił się z zarzutów. Powinien wyrzec się antypolskich bredni, które wyssał z żydowskim mlekiem matki. Powinien przeprosić za żydokomunistyczne korzenie i honorowo zrezygnować z funkcji redaktora naczelnego. Lub najlepiej wyprowadzić się do Izraela
i tam naciskać na rząd, by ten wypłacił odszkodowania za komunizm, zamordowanie carskiej rodziny Romanowów, za Żydów członków SS, Żydów kapo w niemieckich obozach zagłady, gdzie ginęli Polacy, za współpracę Żydów z zaborcami Polski. 
W przeciwnym razie, do historii przejdzie Adaś jako pedofil i morderca dzieci, mimo że dowody okazały się nieudolnie sfałszowane. PEDOFIL I MORDERCA DZIECI, jak to brzmi, Adam.
 Już ŻYDOBANDEROWIEC I PODŻEGACZ WOJENNY brzmi o niebo lepiej.

Saturday 31 January 2015

Volatility


When we look at these two intra-day DJIA charts from a distance, we see similar days : 8 subdrive range day on a Friday - last trading days of May 2014 and January 2015. On both days the range was bent close to the end of the session in the opposite direction to the initial impulse off open. When we look closer, we see the differences in volatility on these charts :
  • In May, most subdrives were smaller than 30 points, all day’s range was 70 points
  • Waiting for retracements over 10 points would get you nowhere
  • Yesterday, the market travelled 70 points in just ten minutes, day's range 260 points
  • Trading retracements lower than 30 points was not safe using conservative small stop



 The difference in the CBOE Volatility Index ($VIX) was 15 in May versus 21 yesterday. I am sure that VIX is measuring something, but is it of value for traders who live in the world or real price movement? VIX reached 30 points in mid October 2014, which was a peak not seen since 2011’s correction. There were two or three days of 340 points between open and close in October, but also ECB Thursday on January 22 was 360 point wide, January 6 - 320 points, January 13 - 420 points and the Dow’s range reached 300 points more than once in January beside that.VIX is not reflecting real price volatility. Sure, the market was moving last October, while it’s been sideways in January, but is VIX a volatility index or trendiness index?
I don’t believe in inflexible trading systems : based on points. You could attack reactions of 10 points with 10 point stop loss in November, but don’t try it in December. You may have taken profits of 20 points in November, but in January 20 point TP was a tactical mistake. How do I measure volatility myself? I count the points, therefore I don’t lose my sense of proportion. 
Euro and oil price declines, strength of USD and a blitz CHF move, more and more cracks in current global trade systems all contribute to higher volatility in stocks. While the ‘great recession’ that started in 2008 is gathering speed instead of coming to an end, we still cannot say when the Bull will end. The market is climbing the same wall of fear and worry year by year: fear of war, QE, ZIRP, debt, negative interest rates, stocks overvaluation, dollar collapse & so on. Is current volatility predicting a big bear market ahead? I think not, but time will tell.

Monday 11 August 2014

Propaganda w dobie totalitaryzmu


Globalna walka trwa, i jeżeli większość nie bardzo rozumie, kto walczy o co, to nawet mniejszość nie jest w stanie przewidzieć, jak sytuacja się rozwinie w kolejnych miesiącach i latach.
Z góry możemy odrzucić to, co pojawia się na pierwszych stronach gazet : czyli Putin - drugi Hitler, Putin - terrorysta. To jest propaganda i pranie mózgu. Jeżeli spojrzymy na to, o czym media nie chcą mówić, to obraz staje się klarowniejszy.
Media w Polsce, USA i Europie nie odnoszą się do rosyjskiej wojskowej konferencji prasowej, w której mowa jest o satelicie amerykańskim w tym czasie nad miejscem zestrzelenia Boeinga-777. Mowa jest też o tajemniczym ukraińskim Su25. Dochodzi wątek części kadłuba ze śladami ostrzeliwania z myśliwca, wykluczającym hipotezę o  pocisku z ziemi.

źródło : http://www.anderweltonline.com

Osobiście uważam, że teorię o zestrzeleniu samolotu prez Putina można włożyć między kłamstwa. Rosja mogła zestrzelić jakikolwiek samolot wokół kuli ziemskiej, i to w sposób, że nikt nie wiedziałby jak i z której strony. Ale nie, Rosja wali prosto do malezyjskiego samolotu nad Ukrainą, z przeciwnymi sankcjom Holendrami na pokładzie. Co za głupota, równa japońskiej głupocie Pearl Harbour i niemieckiej o nazwie Lusitania. Administracja USA na potwierdzenie swojego sądu ma bliżej niezidentyfikowany dialog o lecącej pticy, czym wpisuje się w kanon dowodów na temat posiadania WMD przez S. Husseina, czy map lotniczych po arabsku znalezionych w zaparkowanym samochodzie koło WTC. W przeciągu kilku tygodni, USA wywiera nacisk na Europę, by ta przystąpiła do konkretnych sankcji wobec Rosji. Te sankcje w większym stopniu zaszkodzą Europie niż Rosji, gdyż Europa jest zależna od Rosji energetycznie. Na obecnym etapie, beneficjentem netto są Stany Zjednoczone : w walce o dostęp do Morza Czarnego. Czy motywem kampanii, która doprowadziła do dezintegracji Ukrainy, są pokłady ropy pod tym morzem, czy też zapewnienie zaplecza ewentualnej agresji militarnej Izraela na Bliskim Wschodzie - nie wiem. 
Kolejną odsłoną konfliktu jest stworzenie Brics Bank, alternatywy dla IMF i Banku Światowego oraz próba wyrwania Kuby z izolacji i zniewolonej długiem Argentyny z marazmu. To właśnie wracając z tej misji w krajach Ameryki Putin przelatywał w pobliżu miejsca i czasu katastrofy Boeinga-777. Teorie zauważają, że putinowski IŁ-96 wyglądał bardzo podobnie do malezyjskiego MH017. Stworzenie alternatywnego systemu walutowego jest gwoździem do trumny dolara. Dolar jest wciąż walutą rezerwową i dolarem wycenia się surowce w handlu międzynarodowym.  Od systemu chcieli odejść zarówno M. Gaddafi jak i S. Hussein. Jak to się skończyło - wiemy. Przez ostatnie lata, zadłużenie Stanów Zjednoczonych, druk pieniądza poprzez ZIRP i programy QE I, II, III, deficyt w handlu zagranicznym, manipulacje na rynku państwowych papierów dłużnych stawiają status dolara pod poważnym znakiem zapytania. Wyłącznie obecny system walutowy decyduje o tym, że Amerykanin może kupić to, czego nie produkuje, a produkującego Chińczyka nie stać na kupno tego, co sam produkuje, a już tym bardziej na nabywanie dóbr w Ameryce. Zarówno dolar jak i euro są walutami przeszacowanymi i wołającymi o natychmiastową dewaluację; jednakże dewaluacja dolara sprowadziłaby gospodarkę USA z roli lidera do szeregu średniaków, a kraje surowcowe i produkcyjne (BRICS) do roli potentatów. USA, choć bardziej niezależna energetycznie niż Europa, też jest energetycznie zależna. Obecne niskie ceny gazu naturalnego na świecie (co niekoniecznie przekłada się na niskie ceny dla konsumentów w Europie) są wynikiem intensywnych poszukiwań ropy pod powierzchnią ziemi w Stanach, gdyż gaz jest produktem ubocznym wydobywania ropy. Dochodzą też nowe techniki wiercenia i kruszenia skał.

źródło :  http://reasoningconspiracy.wordpress.com

Medialna propaganda w Polsce sprowadza się do piętnowania Putina, wzywania do interwencji; kaczystowski pęd do wojenki z Rosją o Ukrainę (Kaczyński vel Kalkstein bardziej się troszczy o żydowskich terrorystów z Majdanu, niż o polskich ‘nieudaczników’, których totalitarny system fiskalnej i monetarnej represji  neokomunizmu zmusił do emigracji). Nie ma debaty na temat motywacji czy faktów. Jest jedna słuszna opcja, którą niemalże wszyscy, od Tuska po generała W. Skrzypczaka, popierają. Generał Skrzypczak nie splamił się wiedzą ani mądrością, obwiniając Obamę o brak jaj, bo jaja to miał Reagan. W czyim interesie swoje 'uwagi' wygłasza gen. Skrzypczak? Obama jest figurantem, dokładnie takim, jakim był aktorzyna Reagan. Jeżeli Ameryka nie działa bardziej zdecydowanie, to znaczy, że im się nie kalkuluje. Zestrzelenie Boeinga-777, żeby wplątać Europę w spiralę sankcji z Rosją, kalkuluje się jak najbardziej.
Jedyny polityk, głośno zwracający uwagę na 'absurdalność' medialnej sytuacji jest Janusz Korwin-Mikke. Natychmiastowo zostaje on jednak przez establishment uznany za rosyjskiego agenta i lobbystę Moskwy nad Wisłą.

Kampania ataku na JKM trwa i będzie trwała tak długo, jak żyje JKM i jak żyje komuna. Niedawno mieliśmy do czynienia z najazdem ‘niezależnych’ publicystów M. Giereja i T. Urbasia, posiadających rzekome dowody na ‘nędzę programową’ obozu KNP.
W obu pojedynkach telewizyjnych mamy do czynienia z dwoma szkolonymi piarowo demagogami. M. Gierej się pogrążył, oskarżając A. Dziambora o ‘marketing polityczny’, kiedy pomyliły mu się wyuczone na pamięć kwestie. Ale jeżeli Dziambor był zbyt miły, żeby zdecydowanie wygrać, a Gierej zbyt sprytny, żeby co najmniej nie zremisować, to monolog T. Urbasia na przeciw takiego dyskutanta jak JKM był fatalną wpadką taktyczną oraz merytoryczną klęską.
Tomasz Urbaś uznał się za zwycięzcę w debacie, w której został zaorany i rozjechany, nie będąc w stanie odpowiedzieć na proste pytania. Naturalną konsekwencją zaistniałej sytuacji był napływ ludzi logicznie myślących na profil facebookowy T. Urbasia. Ów publicysta został zasypany gradem argumentów i pytań ze strony użytkowników, od czytania których najwidoczniej rozbolała go głowa, gdyż w ataku desperacji uciekł się do usuwania komentarzy i banowania użytkowników.
Na pytanie ‘będzie taniej, tak czy nie?’ nie odpowiada, gdyż język knebluje mu ‘tu nie o to chodzi, żeby było taniej’. Urzędnicy muszą być, inaczej ludzie się pogubią. Wpływy muszą być, żeby aparat przetrwał, nawet jeśli naród zginie. Kuratela musi być, żeby kontrolować, co jest wpajane dzieciom, czyli zgodnie z planem A. Weishaupta : poprzez masową ‘edukację’ należy złamać dziecko, przytłaczając je nadmiarem bezużytecznej wiedzy, pozbawić samodzielnego myślenia i wiary we własny osąd i inicjatywę. I nie ważne, ile to realnych pieniędzy kosztuje. Urbasiowym hitem lata 2014 jest stwierdzenie podczas debaty, że potrzeba 50-ciu lat, żeby można było obniżyć podatki.
W przeszłości T. Urbaś ‘zasłynął’ atakiem na SKOK, jedyny bank w Polsce który jest coś na kształt prawdziwego banku - czyli żyjącym z pożyczania deponowanych pieniędzy - podczas gdy cały system frakcyjnej rezerwy z NBP na czele jest systemem niewypłacalnym, łańcuchową piramidą balcerowiczowo-sorosowej lichwy, docelowo zmierzającym do zadłużenia każdego i wszystkiego przy stopniowej dewaluacji środka płatniczego. Najbardziej boli T. Urbasia ‘brak nadzoru finansowego’! Nadzór speców od lichwy musi być, jak na system monetarnej represji przystało.
W tym samym czasie pojawia się artykuł na stronie UPR-u (UPR uważa się za partię post-korwinistyczną) gdzie K. Osmycki broni T. Urbasia w stylu wręcz SLD-owskim.
Troszczy się o los ewentualnie wyrzuconych na bruk urzędników, tych pasożytów, którzy niszczą Polskę i Polaków od dziesiątków lat. Nie tylko o ich los, ale również o tych najsłabszych i najmniej odpornych spośród nich, czyli klasyczna komunistyczna walka z prawem naturalnej selekcji, dyskryminacja zdrowego i chcącego, kosztem nierobów, słabych oraz kalek.  

 Nie mogłem nie skomentować artykułu na profilu UPR :

Zastanawiające, kochani UPRowcy. Tomasz Urbaś uprawia pseudo-matematyczny komuno-keynesizm, co mu starałem się przedstawić, jednak rozbolała go głowa od czytania tylu orzących go przez przodomózgowie i potylicę argumentów, że uciekł się do kasowania komentarzy oraz banowania użytkowników. Tak postępuje komunista - lobbysta, za jakiego go od teraz uważam, a nie intelektualista rzeczowy, konkretny i samodzielny w myśleniu. Jedno z dwojga - albo Urbaś jest upośledzonym na umyśle narcyzem, albo komunistą- krętaczem.  No ale teraz wy bierzecie w obronę Tomasza Urbasia, który został zaorany i rozjechany dwukrotnie : raz przez JKM, drugi raz przez użytkowników netu (według samego zainteresowanego - niedobitkami po Palikocie). Zastanawiające, kochaniu UPR-owcy.  Piszecie : “Po pierwsze, twierdzenie, że w USA w XIX wieku nie było podatku PIT, CIT i kupna sprzedaży jest co prawda prawdziwe, ale wtedy nie było również długu państwowego sięgającego 60% PKB. USA nie miały praktycznie żadnych zobowiązań dlatego argument ten jest w obecnej naszej sytuacji nieaktualny. Można go wyrzucić do śmieci.” Otóż strzelacie sobie w kolano z kałacha takim gadaniem. Nie było również prywatnego FED-u, dewaluacji dolara, który stracił 97% wartości odkąd powstał FED w 1913, nie było ani takich długów, ani pojęcia PKB i to właśnie dlatego gospodarka była bardziej wolnorynkowa, co skończyło się właśnie w roku 1913, kiedy prywatni żydowscy bankierzy przywłaszczyli sobie walutę amerykańską (jak to ujął chazarski Żyd M.A. Rothschild : dajcie mi kontrolę nad podażą pieniądza narodu, a ja nie dbam o to, kto w nim stanowi prawo). A wy panowie argumentujecie tak : nie może być wolnego rynku w Polsce na miarę Ameryki w XIX wieku, bo wtedy nie było długu na miarę 60% PKB! Otóż nie było ani długu, ani całego pseudo-ekonomicznego lock stock and barrel, w co wliczmy oblicznie PKB, gdyż był właśnie wolny rynek. O to chodzi, żeby nie było zadłużania, ani lichwy, ani podatków na taką skalę, ani urzędasów, ani pseudo-ekomonistów, którzy nie potrafią przewidzieć inflacji, PKB, ani wydatków, ani przychodów, lecz zajmują się rozpowszechnianiem dyrdymałów lub urbasiową publicystyką propagandową. Ze swoją dialektyką podpisujęcie się pod urbasiowym hitem lata 2014, że niby obniżyć podatki możemy dopiero za 50 lat. Rozumicie, czy mam iść po młotek? 


 Oraz mój komentarz pod urbasiową nędzą publicystyczną :

Tomasz Urbaś jest intelektualnym oszustem, pracującym dla uwłaszczonych komunistów. Żenujący artykuł : autor dowodzi, że niby nauka odkryła, że człowiek jest irracjonalny i głupi w swoich działaniach, dlatego trzeba go zniewolić podatkami, przepisami, interwencją, a już najlepiej współczesnym niewolnictwem fiskalnym, monetarnym i totalitaryzmem państwowym, plus medialne pranie mózgu, w co angażuje się właśnie Tomasz Urbaś. Otóż nie, Tomaszu komunisto Urbasiu, pańskie keynesowsko-totalitarne przygłupawe argumenty stoją w opozycji do wartości, o jakie każdy zdrowo myślący, nie-kupiony człowiek powinien walczyć : wolność, prawda, prawo własności. Jak sam się możesz pan przekonać po komentarzach pod swoim artykułem, ludzie nie są głupi, ba, są bardziej oczytani od pana i nie mają problemu z percepcją. Nie będzie mi urzędas - dziecko komucha, zomowca, aparatczyka czy wrogiego Polakom żydokominternowca - decydował, co mam robić z moimi pieniędzmi. Kiedy przejść na emeryturę, ile wydawać na zdrowie i u kogo się leczyć, na co się szczepić i co mam jeść. Nie będziesz mi Urbasiu decydował, czy myśl ekonomiczna starsza od współczesnej jest gorsza. Otóż proszę drogi Urbasiu przyjąć do wiadomości, że cały postęp techniczny ludzkości to nie dzieło państwa, podatków, komunistów, niewolnictwa, propagandy czy głupoty. Postęp zawdzięczamy prywatnym jednostkom, którzy mieli czas by pomyśleć i samemu coś stworzyć. Jeżeli każdy będzie robił na miliony nierobów, pseudo-ekonomistów, publicystów-sprzedawczyków, uwłaszczonych świń kominternowskich, typu Orkiestra Zomowsiak i Kupa Wojewucki, do usranej emerytury, której nie będzie, gdyż nieskalkuowało się keynesowskim hochsztaplerom, naród z braku prywatnego czasu będzie popadał w niebyt, co się właśnie z Polską dzieje. Jest pan pasożytem, panie Urbaś. Precz z komuną!

Tuesday 29 July 2014

Tak zwany antysemityzm


Nasza rasa jest Rasą Panów. Jesteśmy świętymi bogami na tej planecie. Różnimy się od niższych ras, ponieważ wywodzą się one od insektów. Faktycznie porównując je do naszej rasy, inne rasy to bestie i zwierzęta, owce w najlepszym przypadku. Inne rasy są uważane za ludzkie odchody. Naszym przeznaczeniem jest rządzenie niższymi rasami. Nasze ziemskie królestwo będzie rządzone poprzez naszych liderów za pomocą rózgi żelaznej. Masy będą lizać nasze stopy i służyć nam jako nasi niewolnicy. [Menachem Begin, premier Izraela, laureat Pokojowej Nagrody Nobla] 
Artykuł  tutaj
  Astromaria
 
Myślę, że całkiem na czasie, jako że spora część społeczeństwa, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, została intelektualnie zgwałcona do tego stopnia, że na dźwięk słowa 'żyd', ich emocjonalne 'ja' reaguje agresją, powinnością niebagatelną, obroną ludzkiego porządku rzeczy przeciw zwięrzęcemu rasizmowi, który w przeszłości narobił tyle zła. Każde odgórne pranie mózgu jest mniej lub bardziej szkodliwe, a człowiek nieznający niedawnej historii świata jest dokładnie tym, czego potrzebują 'elity'.

Sunday 23 October 2011

Trend Following and Price Choppiness


Choppiness of Price Action

There are times it suffices to enter trades into the direction of price flow to make money (by taking profit or trailing the stop) regardless of indicators or patterns the price may paint. That's the rule of trendiness - at whatever point you enter, it's more probable the price will do what it's been doing than to reverse. At times like this, any trend following method will work: break-out systems, continuation systems, any kind of moving average crossover or swing systems. It looks hilariously easy - enter and take profit, in the rare case the price reverses, take a small loss. But what looks more hilarious is how traders get quickly used to these conditions, build expert advisors based on them, create rules and invincible methods which are soon about to die, as the price action adopts a choppy character.

Over the past few decades, price trendiness in the markets has been steadily decreasing, while the choppiness of the price has increased. The main reason for this is that the markets are more liquid; world's financial sector is at its peak, markets have now global character. There are more brokers and traders than before, more time frames are traded - all this is underpinned by the computerisation of the trade. Think about quantity: two voices can be clear and their sound dynamics very powerful. Two hundred voices produce more noise and sound dynamics are flatter. However they try, they will never adopt tunes as one voice.

What is choppiness? It's not volatility; it has nothing to do with ATR readings. It's not the direction of the market; market may go down, go up or sideways, while price may be linear or choppy regardless. Choppiness is the ability of the price to overlap itself. Interestingly and significantly, now when the trend is rarer, most common and popular indicators evolve around trends and swings : RSI, Stochastic, Macd, Zigzag. All brokers make them available. Now when understanding the price choppiness becomes the key to beat the price action, adequate indicators are as rare as a success without breaking the law and committing crime. Probably the best use for today's technical analysis was before it became popular, which was a few decades ago.

Choppy Markets Trading

My favourite indicator to measure the choppiness of the price is Choppiness Index developed by E. W. Dreiss. It's downloadable from the web and easy to install on platforms which support custom indicators. Although indicators are useful, everything they indicate is already in the price. Also, using Choppiness Index one becomes familiar enough to realise what it measures and to quickly involuntarily calculate it without looking at the indicator window. Anybody can roughly measure the degree of price overlapping just by looking at the price readings, the result may be more precise than any indicator. The key is to be aware and to pay attention.

MA crossovers are very popular swing methods which won't work in choppy markets. Some will give very nasty signals, some will keep losses in check, some may give moderate results. The key is to stop using those methods in choppy conditions. Don't count on a change, wait for the change to come. The choppiness of price vary throughout different time frames. Hourly and daily charts are still easy to play trend following. 15m are difficult at times, especially in currencies. 1m charts became impossible to trade positively without a filter, as the market oscillate between choppy waves or ranges and fine 'one line' trends with a few counter waves. This is probably why many small time frame traders moved to larger formats as their results worsened.


The chart above shows trading 1m DJ ma crossover (5ema and 20ema) using Choppiness Index as a filter. The crossover is not valid when CI 14 is above 44 and flat, valid when CI 14 approaches 44 from above or is below - pointing down. Also the crossover becomes valid when CI gets 'friendly' shortly (1-2 candles) after the crossover : I believe one could trade 1m DJ by entering into the direction of price every time CI 14 hits 44 from above.

Saturday 3 September 2011

Trading Rules 2


Rules to follow combine market laws and trading preferred actions into guidelines which help a trader not to lose the correct trajectory in difficult conditions. Or to get back into the trading routine after things have gone wrong. Trading is not a science, office duties or production line. It's more like a sport, where good overall condition is needed, concentration, ability to cope with stress, loss, misfortune or vicious fate.
Rules grow, get modified and are created on the way, because trading ability is a set of skills which requires constant practice, endless learning and attention. This is why many of my trading rules of 2010 have become so obvious and so incorporated into my methods and beliefs that they are no longer guidelines. Like in one's life, you must first set a rule not to put your hand into the fire, not to trust strangers or to brake before the obstacle. Then it becomes an unaware pattern which you don't need to describe or read up every morning.
Your current trading rules must be with you every day because they are somehow new concepts, contrary to your old beliefs or habits. They are your present steps and advice, helping you with current tasks. So you may even record them on a dictaphone and listen to them over and over while trading.
There are so many types of traders that there are human characters. Although you may find similarities in the way we operate, our goals and ways of realising plans are so different. Also a trader won't set a new rule before he perceives a new pattern, a market or his behaviour charecteristic which he wasn't aware of before.
Here come my rules of 2011
  • Don't let the mainstream media influence your judgement, inspire greed or fear in you
  • Inner voices and guarding angel hints are worth as much as a coin toss
  • Method development capabilities are a part of traders arsenal
  • Time is a healer
  • Other traders have problems I don't have and never will
  • Overconfidence is as bad as lack of confidence
  • Reverse the tendency of avoiding easy markets and jumping into most difficult ones
  • Respect yourself for the things you're doing and problems you've overcome
  • Market is a force which you cannot rule, you may only subordinate yourself
  • 'Dividend' investing is a great thing
  • Give it time, patience will make time your asset
  • Time is your friend and ally; markets have no choice - they must move in time
  • Market is like an ocean, if you can swim, you will always catch something
  • Rest and days away are a good thing
  • Precious metals and energies : production cost goes up with price and demand
  • Always have predefined stop loss and exit strategy
  • Never catch the low, it simply doesn't pay
  • To go with the main wave adding to positions is something I must learn in 2011
  • Exterminate counter main wave trades and 'its too late to go with the flow' talk
  • Don't add size and frequency when losing; stop or slow down instead
  • Don't force the market to pay for your own mistakes
  • Follow your plan, don't gamble
  • Trader must be consistent, not intelligent
  • You're not there to show the market who you are, to make it play by your rules
  • 20ft mega signal, universal for all time frames
  • Shaft range, evolving around the main market profile line
  • Don't lose concentration because of over trading or sloppiness
  • You make progress every day
  • Obstacles : there are many ways to overcome them all
  • Don't criticize yourself for what you do, game you're at is most difficult
  • See the price action as it is, not as you believe it is
  • Respect the market, be submissive and take what it gives
  • Aggressiveness means lack of respect, hyperactivity and frustration
  • Market is not a person who acts against you, it is a soulless and brainless force
  • Nobody knows where the markets goes

Friday 26 August 2011

Aware Desautomatisation of Unaware Automated Processes


You walk, but you don't realise the way you move. You raise your voice (unconsciously), which you notice after somebody else tells you. You wake up and without thinking much, you get into the groove of daily routine, which happened without you - one would say instead of living, you "are lived by you."
Or you are alert, self-aware, concentrated on a certain aspect of your person i.e. "am I a fair person?", "am I likable?," "am I respected as I should?", going through circles of thoughts which, fully automated for the sake of their function, are a spontaneous response to larger automatic modes of your operation as a human. Firstly, you've been programmed to maintain a certain level of human quality, especially its face value which lies in the judgement of others. Secondly, your status must have been under pressure, from internal or external factors, otherwise your wouldn't care. Thirdly, you're an analyst and a thinker: this trait was given to you without your knowledge, merit or decision. Thus, being "alert, self-aware, concentrated on an aspect" is paradoxically contrary to self-awareness, concentration as a complete control and management of your behaviour, flow of thoughts, modes you're in.
I acknowledge that I am a self-moving being, controlling maybe 30% of all my processes of speech, emotion, muscle tension and thought flows, when I try to focus on my person, controlling maybe 5% of them, when I am in a "cruising mode".

Is the automatisation, unawareness of processes, unawareness of their automated structure a flaw in the human or animal nature? Not at all! It's the law that underpins our existence. Buddha, a human who once had enjoyed piece of mind and emotions, state of being blessed by lack of care, created a religion, claiming he found the state of being closest to God. Nirvana is a state where all automated thought, followed by emotion and a body reaction has come to a stop. All you can feel is freedom and pure joy of existing. Buddha was only human and his intelligence managed to describe the state and conditions around to get in or lose it. What he didn't get is that the description of the case, as well as the means of meditation to get into nirvana are not a tool set for a sustainable nirvana or most importantly a better life. It's like listening to a music which generates instant pleasure inside you; it comes and goes quickly without a meaningful trace. Moreover, I argue, it may have a negative effect on a human, as its interference into your automatic life's functions may distort them and lead to an unwanted exposure. Meditation, drugs or anything which generates a 'feel good' by suppressing or breaking your modus operandi can lead to seclusion, madness or self-destruction. It may sound crazy to hear that nirvana is bad thing. Please note, it's not particularly bad in itself, but the way of getting into heaven can eventually lead to hell.
Automatisation it's an attribute that is good in itself! It helps us to maintain the level of high activity without the effort of performing analysis every time you move your finger. Thanks to unaware automatism, you can preserve behaviours and beliefs. By allowing the scripts to run in the background, you can focus your attention on current tasks which require instant analysis. For example : is this pool small enough to jump over? Is this umbrella suitable for today's wind? You don't analyse why you meet that girl. To be honest, you don't have to, you've been conditioned to like this type, to meet her this way, to speak to her that way. You are lived by yourself and shouldn't destroy the process.

Contention point of this essay, however, is to help an individual to carry an aware desautomatisation of unaware processes in order to perform aware actions. Why? Because we live in a civilisation which produces people like ducks, stuffing into them 'useful' garbage through all channels: education, ubiquitous propaganda, things you consume and job you're required to do. 2000 years ago, there was Roman civilisation, people were produced like ducks, set to carry in them certain truths, to comply with a type of beauty, to abide to 'eternal' rules. There is nothing left now, except useless ruins and wasted lives of believers.
If you don't fully understand yourself, if you are doing things you don't like, if you're not the person you mean to be, if your body and emotions play tricks to you, you should strive to stop the automatism of your acts. You can eliminate wrong habits, stress, personality flaws and even improve the health of your body. You can implant qualities you want : detachment from reality, energy, particular perception of things or sens of humour.

Aware reconstruction through desautomatisation can be performed in three simple steps:
Slow down now, whatever you do. By stretching the matter, you will perceive each particle of the process: thought which generates emotion, emotion which generates belief, beliefs setting the mode. You will notice areas of you focus (why them?), the hurry (what is the cause?), your immediate goal (does your frustration mean to do harm, to teach them lesson, to show your vulnerability or to simply that you give up?). You're getting into questioning your operations which will lead to a negation : you're not stupid, therefore your deeper self will quickly understand that what you were doing reflexively was wrong.
Step two : Negation will lead to a stop. Your mechanical body movement will stop. Muscle tension will ease, eyes will open looking for information, you'll feel amazed and surprisingly empty. Your mind will try to perform a kind of testing, i.e. stupid idea, flush of argument to see how your background appliances respond. There will be no response! Your body may try to move on its own a bit. A kick in the air, shake of head, you may swoop to the ground and look eyes wide open. This state may cause a short spell of euphoria, as it would feel like on a different planet! Your beliefs were wrong, there is no fear, no need of being down on you. All you were 20 minutes ago doesn't matter anymore.
Step three : start an aware action. Decide the way. Why not differently? After completion, your next step was to yield. What is your preferred action now? To walk past? To skip guilt thing because it's not the point? To act as if you were there before? You're a creature which learns new things quickly and automatisation of new behavioural findings is your nature. Do things you decide to do. Next time, even when you wake up semi-conscious, your background will ask you to decide which set of functions to authorise. Do you start the day by going through all your misfortunes, or you follow the decision not to engage in activity which causes misfortune 90% of the time? Do you go for a ride on a rainy day? (because 20 years ago you decided that weather is not an issue for a man who will survive the harshest). Or you wait for 2 hours for the sun to come out, as you decided yesterday? (because it's practical and there's nothing wrong to it). Do you wear a fake smile? (because otherwise all say you look miserable). Or you cut off stupid remarks and search where lies the reason why you are unhappy? (Maybe the reason is just those stupid remarks? Are you the only person around to tolerate this and those assholes need to give vent onto anybody? Or are you the only person around to easily get offended, while the words you speak are no sweets whatsoever?).
There is no step four, which should be about the preservation of decision upon using desautomatisation of unaware automated processes to help you achieve your goal. Consistent programme seems to have no sens and surely would turn one into a nervous control freak! Once an action is performed, habit will follow. Fight back once. Overcome fear once. Once and consciously. Next time your old involuntary reaction will be there at hand along with the new pattern, asking you to choose. Your new processes will stay with you, will always remain deep in your mind.

Thursday 7 July 2011

Oanda - Thievery Broker


Here came the day I stopped using Oanda forever. As a trader, you try to trust your broker, even when suspicious things happen. You try to play down critics of your own platform, you believe it's not that bad (hoping vainly your broker treats you better than other customers?). Then comes the moment it's OVER.
A long AUD/NZD trade hits stop loss at 5am, after a flash spike down to 1.2823. It happens, you think :

Out of curiosity though, you check the price at your other forex accounts. Then you check price data from the web. Amazingly, the lowest level you see everywhere else is : 1.2877



So you e-mail Oanda front desk:

Today, on one of my sub-accounts a long AUD/NZD position has hit stop loss level at 1.2831. The problem is the lowest level this pair traded today on my 2 other forex brokers accounts was 1.2877, check for yourself : www.ducascopy.com. Open AUD/NZD chart to see where was the price today. As your platform is the only to display this level of price I must say this was a system error to my detriment. Even if your spread was 35 points during news release - taken from your spread on Oanda website for Aud/Nzd for 5th of July - there is no way it could have reached my stop loss at 1.2831. Your spread, when the price was at 1.2877, must have been 90 points to reach my stop loss level!

After long 24 hours wait here comes the reply :

We have investigated your trade in question (ticket xxyy) as requested and found no error on the trade. Please note that OANDA is a Market Maker and our prices are determined by the rates we receive from our liquidity providers and our rates are not necessarily same or similar to the rates from other brokers. When your trade was closed by the stop loss, due to the news announcement released in Australia, our spreads on the AUD pairs were widened momentarily. Your long position was closed by the stop loss when the bid price on the market fell to 1.28312. At that moment, the ask price was 1.28382 making a spread of only 7 pips. During the period, the lowest price the bid went to was 1.28200.

This is incredible! There was no big 35 spread when the stop loss was hit, just the price was 50 pips off the market when it happened! Oanda - 1.2820, the market/other brokers - 1.2877.

Please note that OANDA does not trade against the clients nor benefit when they lose money on trades. OANDA hedges its exposure for trades made by clients by making corresponding trades with third-party banks. As a result, if you lose money on your OANDA trade, OANDA loses a corresponding amount to its third-party bank.

Oanda hedges its exposure, LOL. This is why during the busiest hours for AUD/NZD (Australasian session) on the most liquid market on earth - forex - there is 50pip difference from the spot market price! If your MM broker can be legally 50 pips off the market as their 'liquidity providers' dictate, this means it can do to your automatic exit and entry orders whatever they wish!

I am in the process of ending my relationship with Oanda. I've also promised them to write a review, so they lose more than they stole from me. Protect you money, there are many honest brokers around, even MM. Try a new platform and move on!

Tuesday 14 June 2011

Derivatives trader am I

Profit days every day, stellar PnL ratio, one or two losses a month, great methods, growing size and confidence, where is the limit - you may wonder. Here comes the answer - there's no limit! Give me a single reason why this should stop, never lost my mind or control. Things can only grow.

Market is like an ocean, when you can swim, you won't drown and always catch something. Mind big waves and whales - you are smarter and more nimble than they. If you open the platform with kids joy knowing this day will be another great fun day - welcome to the land of trading.

GBP/USD in June. Entry, partial TP, exit TP, reentry, first partial profit, second PP, stop loss break even first trade, reentry. First partial profit, second partial profit, third partial profit. Now watch out, correction on the stock and commodities markets is about to finish which means - weakness of USD.

EUR/GBP in June. Euro has slightly better fundamentals than the pound but this moment - end of range was a signal to trade short. Entry, first PP, second PP, then shaken out because of early stop loss move to BE. Happens, but shouldn't really, I am too experienced for this.

CAD/CHF in June. CAD is fundamentally inferior to the Swiss franc, but after extreme strength must come some weakness, while CAD was weaker than it should fundamentally, so a great set up. Daily chart trading - buy and sell, buy and sell.
I have had some great trades in commodities - natgas and cocoa, but the platform charts don't show entry/exit points so won't attach any picture. Commodities are easier to trade than currencies, are more profitable and in a great bull market, so plenty of joy for traders.

Exchange paper for something that will not lose value. Land, copper nails, second hand Olympus OM manual lens or shiny metals. Bear in mind that there are many things which value evaporates faster than fiat money's - DVD's, brand new electronic goods, food and cars.

Sunday 6 March 2011

'Many ways of looking at the rule'

Lessons Learned from Ben Bernanke's Policy Rule Discussion at the Senate

At yesterday's hearing before the Senate Banking Committee, Fed Chairman Ben Bernanke talked about monetary policy rules in response to a series of questions by Senator Pat Toomey. First, the Chairman stated that the Taylor Rule calls for interest rates “way below zero” and that this justifies methods such as quantitative easing. This is puzzling because I have reported for months that the Taylor Rule (see 1993 paper) does not call for an interest rate below zero. Second, when Senator Toomey then asked if Taylor believed the Taylor Rule called for rates below zero, Chairman Bernanke didn’t answer directly, but instead claimed that in 1999 I preferred a different rule to the one I published in 1993; he then said that the 1999 rule gives a much different rate. Senator Toomey then pressed on and specifically said the Taylor Rule called for rates higher than we have now, at which point Chairman Bernanke changed tack and argued that there were other policy rules that call for below-zero interest rates.

John B. Taylor March 1, 2011
Full article here

Well, Mr Ben Shalom Bernanke, there are many ways of looking at your performance, but the general rule is that you don't argue with a Jewish fiancial terrorist, posing as an expert of the matter.
While the inflation floods the world, Mr Ben wants to practice some 'many' ways of looking at the rule. I.e. a hammer dropped doesn't fall, but grows in size, when you place your eyes between the drop point and the centre of the earth.

Thursday 3 February 2011

Do You Hear Me? "Never" Again

To those who would bet against the euro, watch out for your money because we are fully determined to defend the euro.

Mrs (German Chancellor Angela) Merkel and I will never -- do you hear me, never -- let the euro fall.

French President Nicolas Sarkozy
on 27th Jan 2011


Da, Da, Mr Sarkozy, you better watch out for your money because you and Angela don't have enough to defend the euro. By the way, I thought that a weaker euro helps EU exports? Let me think...are you afraid of wide protests because of rising prices on the horizon instead?

Sunday 8 August 2010

Wielki Szu


Maybe next time you should check your facts before you flap your gums. Michael Grant DID suffer a KO loss to Golota. There's nothing worse than a know it all that doesn't know shit.


Bombay Bob, eastsideboxing.com

My body magnetism stops watches on my wrist. A joke told can change the life of a man who was born evil then got down through labour of upbringing, although successful people managed to resist and remained evil. Body is at a mercy of mind : if the candle is green then buy, if red then sell. People are weak and dirty so they've got to look strong and clean. Most know it's as stupid as woman's priority in life which is comfort while you fell in love with a fake smile that attracts unhappy children looking weird when smile for the camera; all in all 10 pips a day can change one's life.

A day trade (order to open closed manually) and three scalp trades. Forex is usually not perfect for trend following so scalping especially during months like August is a perfect way to kill boredom.

Tuesday 11 May 2010

Unhappy Man


In essence computers trading against computers decided at some point today to throw in the towel and not bid. Lovely, isn't it?

I have been waiting for this to happen and today it did. Supposedly, computer trading lowers volatility and bid/ask spreads for traders. Today we see that works until it doesn't.
By the way, this was not really a "black-swan" event. This was perfectly predictable although timing it was not. I have been discussing this scenario with a few friends for months.

Daily trading net revenue was $25 million or higher in all of the first quarter’s 63 trading days, New York-based Goldman Sachs reported in a filing with the U.S. Securities and Exchange Commission today. The firm reaped more than $100 million on 35 of the days, or more than half the time. Making $100 million a day for half the days in the quarter is quite a feat.
The only way I can possibly see that happening is if Goldman Sachs is front-running every "trade". If someone has another explanation, let's have it.

Mike Shedlock
globaleconomicanalysis.blogspot.com

Mike Shedlock is very unhappy because he lives in a world which is not right. The stock market defies the laws of Austrian School of Economics. The inflation is falling, although rising at the moment. 2010 had to be a year of big retracement, well...it's on the right track. And the bad banks are using computers for computer online trading.

A happy Mike's world would look like this:
Mike writes on his blog the stocks shouldn't rise because the economy looks very very bad. The investors and investment banks all read his blog so they refuse to buy stocks.
Mike writes on his blog the deflation should cause the prices to fall. The oil producers and farmers all read his blog so they lower their products prices right away, even if that means they will have no profit for the year.
Mike writes the computers shouldn't be used for computerised computer online trading. President Obama reads his blog so he announces the ban of computers. The banks refuse to use computers but keep the brainiest men in the trade, anyway they are as much good as computers.
Mike buys stocks and oil through his online trading platform (there must be exceptions) and writes on his blog: the economy looks good, the stocks should start to rise. The investors and banks are still skittish, but soon come to the same conclusion and the very big and real bull market begins. Mike now lives in an entirely happy world.

If someone has another explanation, let's have it.

The explanation is quite simple. You must be a real trader or investor who is better than the others - I assure you that Goldman Sachs have the very best.

Mike, you can be a trader, too. Here is how you start.
On S&P 1h chart whenever 20ma is heading lower and the price remains below it - sell, except when 3ma is heading higher towards 20ma, then wait till it turns south. Such simple strategy maybe won't provide you with all days in profit but you will surely make some money.

Sunday 9 May 2010

Day trading for few chosen only


It makes no sense to give advice or teach how to trade - the most difficult job on the planet bar boxing or fighting the enemy on the front line. But here are some of my remarks and rules I follow in my technical approach. I day trade various markets, from General Dynamics to EUR/NOK, without paying attention to fundamentals. - Yes I consider myself a chartist.

-Every instrument and every time frame are different
-Do not try to trade too many markets, find the most suitable for you and use leverage
-Emotions are your enemy; yes be happy when you take profit, be sad when you lose, but entering trades out of excitement, anger or fear is a mistake
-Back test your method on a regular basis
-Hard work means nothing compared to good method
-Trade live as much as possible as opposed to entering trades and leaving them at the market's mercy
-Sell on extreme strength, buy on extreme weakness, otherwise NEVER trade against the trend
- Future probabilities =1, what's going on =2, past =3
-Always trade into wave along with the larger direction
-Trend reversals are rare and never bet you will catch it, you better go with the older trend instead
-Analyse your trades, eliminate the fault from the losers, develop your winners
-The stronger the move, the more you need to trade into its direction, you will surely make money before the wave reverses
-Create a method to lose money on your favourite instrument and back test it
-Adding to your winners is the most beautiful, difficult and most right thing to do
-Decrease weight on losing streak
-Skittishness doesn't pay
-Don't trade breakout in a range
-I am a good trader
-Take profit is good
-Orders to open are dangerous
-Bigger time frame is more important
-These tendencies should continue
-The most important area on the chart is the blank space to the right
-Remain confident, the opportunities will always be there
-Don't trade emotions or 'wish-waves', trade the real price action
-Never add to losers
-Market is like a woman, don't analyse it too much
-The biggest enemy of BBF CONT is a consolidation
-An error leads to emotional imbalance and further errors


As to my method (BBF CONT), it is quite simple - I buy when it goes up and sell when it goes down, which is not quite simple to do as the majority of schools, blogs and wannabe gurus teach the opposite because they all have an innate repulse to trend following for fear they would turn to be the last to buy or sell. Such a deep conviction is a result of lack of trading experience. As to charts, I use some on price indicators- Bollinger Bands 20.2 and moving averages (3,55,89), plus Stochastic and MACD below it.


USD/JPY - 5 min wave reversal

USD/JPY 1 hour bearish continuation

USD/JPY slide - add to your winners

Monday 19 April 2010

I Am Innocent


John Singer Sargent - Orestes Pursued by the Furies

If we practice and eye for an eye and a tooth for a tooth, soon the whole world will be blind and toothless.
Johann Wolfgang Von Goethe

Thanks to this widespread idea we live in a world put in motion by wicked souls. Proud owners of brilliant teeth and bobbing eyes, just not to miss any opportunity.

George Soros, speaking at a meeting organized by The Economist, warns all those who are throwing their money into the equity pit, that "the financial world is on the wrong track and that we may be hurtling towards an even bigger boom and bust than in the credit crisis." Reuters reports that Soros said "the same strategy of borrowing and spending that had got us out of the Asian crisis could shunt us towards another crisis unless tough lessons are learned." We hope all those who are buying stocks have very tight stop loss triggers.
Anthony Cherniawski
thepracticalinvestor.com

The world of plenty. Complete foolish demagogic unbridled practical investor. When was the last time this non-trader did make any money? For a year he's been telling to trade counter wave, counter major wave and into minor corrections. Yet, he is not stopping. Besides now he warns and feels sorry for those who have bought (and made money). George Soros is hardly a respectable trader, to listen to what he says. He is a market manipulator for sure and exploits the fact the masses listen to what he says. He is a lousy and dirty insider trader first of all.

There is nobody left and I just don’t know how they are going to be replaced. I have no idea. Just the outpouring of grief is amazing. Just to see the coffin of the President you have to stand in a line five miles long. Every Pole feels the grief right now and every Pole is touched by this, and we have no idea how we will rebuild this.
Tomasz Adamek - about president Lech Kaczynski's death

Adamek's got caught by the stampede of grief and has forgiven his brother Jaroslaw Kaczynski called him a 'feckless Pole' only because he'd emigrated. He also has no idea who would replace them ( the dead), staring at 5 mile long queue of candidates. Fortunately, not every Pole has been caught in this baby boomers emotional blackmail.

I could spend all day in the kitchen or in the street. I could write anything or keep silence. I could make friends, learn to sing or lie down motionless till I blow up. In any case I will be innocent as there's no guilt in my heart or gilt in the market I couldn't trade.

Sunday 11 April 2010

Sheep


Against the flow - the easiest way to lose money

-- The two red volume bars in the S&P 500 this week are not a good sign. It is a good indication that selling pressure is increasing in stocks. Although there are no losses as of yet, it appears that the urge to take profits after this recent rally is increasing, especially at the quarter end. Mutual fund managers generally cannot sell unless their clients do, but private money managers may. Is it time to look for the exits?

Anthony Cherniawski
thepracticalinvestor.com

Mr Cherniawski remains impractically wishful. As much as the broadening top formation which he mesmerizes innocent investors with. So that they keep away from stocks and never get a penny from the undeniable and healthy bull market. Of course, he still holds the same short position he was talking about in August. He is wealthy, so he can.

Against the flow - the easiest way to make money

Apply some logic:
1. Oanda makes money on spreads weather you loose or win. Why would they care what direction you trade?
2. The more you have, the more you trade, the more they make. Why would they want you to loose it all? Nobody is that dumb. You are their cow to milk. Killing you means no milk for them.

Now, seriously:
1. People who rant about 50 pips spreads - have no idea what NEWS and speculation means, nor have they any notion of high vs low liquidity.
2. People who rant about slippage - have no idea, what liquidity means in general.
3. People who rant about spikes - have no idea how easy it is to hunt down and domino day trader\'s SL positions.
4. People who loose money - will always blame the broker.
5. People who win - will always praise themselves.

And further more:
1. We are all sheep.
2. We all run where they tell us.
3. Fear and greed is installed in all of us.
5. We all act emotionally.
6. We do not have the means to change any of the above.

With this knowledge, big players (and a handful of smart, quiet sheep) shave you daily.

Now. Armed with this information. Can you outrun 51% of all sheep?
Statistically you cannot in the long run.
According to Lorenz (Butterfly effect) you can outrun 54% with reasonable knowledge, but not significantly more even with infinite knowledge.

Leave Oanda alone. They have nothing to do with your incapability to think.
mrt
forexreal.com

"We don't have the means to change the above."
Hey mrt, I am logically-dissectingly sceptical towards any general mania or environmental pressure. Also your rant won't make me run or scream. Do you have any slot and appropriate denomination for me in your sophisticated system of thought?

"Leave Oanda alone. They have nothing to do with your incapability to think."
I share the view of the many Oanda users that the platform becomes unfriendly to successful traders. To verify this though, you need to be successful first. One of my experiences goes like this: I was long USD/ZAR on Monday, 1st of November 2009, when the price early about 1-2 am spiked from 7.82 to 8.24. At that time, the platform became unresponsive, which's never happened before or after as these are not busy forex hours to say the least. I logged off and tried to log in again, but all I saw was 'server busy, please try again later'. When I eventually got logged in, 25% of my gains have gone and never came back. Leave Oanda alone, if you're capable to think.